smieci
Plajtują punkty skupu makulatury

Zupełnie nie opłaca się zbieranie surowców wtórnych, spadające ceny doprowadziły niedawno do plajty skupu makulatury w Gdańsku. Wcześniej makulatura trafiała do Chin i Niemiec. Teraz recesja zamknęła te rynki

Wiele osób, nie tylko bezdomnych czy zaprawionych winiakami panów o mętnym spojrzeniu, dorabiało sobie na zbieraniu surowców. Głównie z biedy, ale i to właśnie się skończyło.

- Musiałem zamknąć skup, bo niemal nikt go już nie odwiedzał. Ludziom przestało się to opłacać - rozkłada ręce Andrzej Drągowski, który prowadził skup makulatury i puszek na gdańskiej Oruni. Ceny surowców spadły w ostatnich miesiącach dramatycznie we wszystkich skupach w Polsce. Za miedź dostaniemy ok. 4-9 zł za kilogram, choć w listopadzie w niektórych miejscach od ręki dawali 18 zł. Podobnie przecenione zostały puszki. Za makulaturę płacono za kilogram 15 groszy jeszcze w listopadzie, teraz od 2 do 4groszy.

- W ramach przedświątecznych obowiązków wywiozłem cały bagażnik do skupu - mówi mieszkający we Gdyni Marek Korbut. - Choć właściwsze będzie powiedzenie, że próbowałem wywieźć. Na miejscu dowiedziałem się, że mogę to zostawić, ale żadnych pieniędzy nie dostanę. Właściciel przyznał, że nie opłaca się mu teraz niczego skupować, był wręcz zły, że przyjechałem - kręci głową Korbut. - Ostatecznie papiery zostawiłem, bo co, do lasu miałem wywieźć?

Większość punktów skupu nie pracuje już w soboty, nie przyjmuje kartonów, część całkowicie zawiesza działalność. Ceny makulatury nie odbijają się na razie na lasach - te nie są zanieczyszczane niechcianymi śmieciami. Coraz mniej drzew jest też wycinanych. Decyzją Lasów Państwowych w maju obniżono cenę drewna pozyskiwanego z lasów, ale jego sprzedaż i tak spadła.

- Nie dziwię się, bo na rynku surowców wtórnych dzieją się straszne rzeczy - przyznaje Sylwia Kowalska, prezes zarządu spółki Eko Dolina z Łężyc na Pomorzu, do której trafia większość śmieci z Trójmiasta i okolic. Firma segreguje tysiące ton odpadów, także makulatury. - Jeden z jej odbiorców ostatnio zakomunikował nam, że na razie możemy odłożyć ją do magazynu, bo nikt nie chce od niego kupować papieru. Wcześniej makulatura trafiała głównie w dwa miejsca: do Chin i Niemiec. Chiny są już po gorączce przygotowań związanych z organizacją igrzysk olimpijskich, która powodowała gwałtowny wzrost cen wszystkich surowców, nie tylko stali czy betonu. Teraz popytu tam nie ma, a w Niemczech jest dość głęboka recesja, więc pozostał tylko rynek lokalny. A ten jest mały - wyjaśnia Kowalska.

W przodujących ekologicznie krajach europejskich segregacja śmieci jest obowiązkowa, w Niemczech za jej brak są nawet kary sięgające kilkuset euro. Nad ich wprowadzeniem zastanawiają się też Anglicy. Podobnie jest w Holandii czy Skandynawii, dlatego skupów surowców, takich jak w Polsce, jest tam dużo mniej. Większość surowców odbierają bowiem firmy utylizacyjne, część trafia do pojemników przy stacjach benzynowych czy supermarketach, które chcą być "eko".

- Tam obowiązek segregacji odpadów bierze na siebie państwo, które narzuca firmom utylizacyjnym rygor odbierania od ludzi posegregowanych śmieci, jeśli firma nie zgadza się na dodatkowe koszty z tym związane, po prostu nie otrzymuje licencji. U nas ustawa jest niejasna, ale w przygotowaniu jest jej nowelizacja - mówi Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni, odpowiedzialna m.in. za ochronę środowiska.

W Polsce przedstawiciele firm wywozowych, nawet gdy ceny były kilkakrotnie wyższe, otwarcie przyznawali, że segregacja im się nie opłaca.

Nikt z Ministerstwa Środowiska nie udzielił nam odpowiedzi, czy rząd ma pomysł, jak walczyć z tym problemem, i czy wprowadzi regulacje podobne do tych z europejskich państw. - Przesłaliśmy zapytanie do departamentu gospodarki odpadami, ale tam cały dzień trwały bardzo ważne spotkania - wyjaśnia Anna Jadaś z biura prasowego.


Źródło: Gazeta Wyborcza Trójmiasto
aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM