Dowcipy
Jedzie pociągiem dama, Anglik, Francuz i porucznik Rżewski. Cisza. Nagle dama głośno puszcza bąka.
- Przepraszam, boli mnie żołądek - dzielnie bierze na siebie incydent dobrze wychowany Francuz.
Po chwili dama znów głośno psuje powietrze.
- Przepraszam, żołądek nie wytrzymał... - winę na siebie bierze Anglik.
Wstaje porucznik Rżewski.
- Panowie, idę zapalić na korytarz. Jak ona jeszcze raz pierdnie, powiedzcie, że to ja.


Tańczy Rżewski z Nataszą, w pewnym momencie mówi:
- Ale u was szyja.....
- Całe ciało mam takie! - odpowiada kokieteryjnie Natasza.
- To się myć trzeba....


Niech pan wejdzie w moje położenie – poprosiła Natasza Rostowa porucznika Rżewskiego.
- Rżewski wszedł, wszedł jeszcze raz i zostawił ją w tym położeniu.


Podczas świątecznego balu porucznik Rżewski nieźle wstawiony tańczy z Nataszą Rostową. Wpierw walca, a następnie szybki taniec z przysiadami i przytupem. Wykonując głęboki przysiad porucznik głośno "grzmotnął" zwieraczem, aż kurz wzbił się z podłogi.
- Ależ poruczniku! Jak pan może, żeby tak głośno!
- To jest nic! Droga Nataszo - mówi porucznik tańcząc dalej.
Słyszała pani o Meteorycie Tunguskim? To oficjalna wersja, a tak mówiąc między nami to mojemu dziadkowi wyszło porządne "grzmotnięcie".


Na balu Rżewski podchodzi do Nataszy.
- Opowiem pani taki dowcip, że ze śmiechu odpadną pani cycki.
Rostowa zaczerwieniła się i aż ją zatkało. Porucznik zerknął na nią raz, drugi...
- Hmmmm.... Widzę, że ten dowcip już pani opowiadałem.


Młody porucznik Rżewski przybył do pułku. Pułkownik zabierając go na bal u gubernatora zaznaczył:
- Przedstawię pana gubernatorowej. Zaprosi ją pan do tańca i powie parę komplementów.
...Rżewski tańczy z gubernatorową:
- Jestem panią oczarowany, madam! Poci się pani o wiele mniej, niż każda inna tłusta kobieta pani wzrostu!


Rżewski przyszedł do laryngologa. A tam młoda pani doktor. Porucznik wyciąga przyrodzenie - okrutnie podrapane, pocięte nawet... - i kładzie na stół.
- Oszalał pan?! Z tym to do urologa!
- Chwilunia... Otóż co sobotę chodzę z kolegami do sauny. Pijemy sporo, jakieś dziewczynki...
- To nie do mnie - do wenerologa paszoł won!
- Chwilunia.... Jak już dużo się napijem, Wasia Sokołow bierze tasak. Wszyscy kładą przyrodzenia na stół. On wywija tasakiem nad głową i robi takie: "Uchuchachchaaaaa". Po czym tasakiem wali w stół - kto nie zdąży... Może sobie pani wyobrazić...
- Do psychiatry, a nie do laryngologa!
- Do pani, do pani... Problem bowiem w tym, że bardzo często nie słyszę tego "Uchuchachchaaaaa".


  PRZEJDŹ NA FORUM