Kaszubskie i nie tylko .... tradycje, zwyczaje, wierzenia i może coś jeszcze. |
Stanisław Geppert Jastrowe zwëczi na Kaszëbach Post Tradycyjnie pobożni Kaszubi traktują Wielki Post bardzo poważnie. W Wielkim Tygodniu nie należy jeść mięsa ani nawet mleka. Niektórzy cały ten okres spędzają o chlebie i wodzie, słyszałem też, że dla umartwienia dobùlew dolewano ocet. Post rozciągał się także na same święta! Chto nie pòscëł w piérszé swiãto, ten jakbë nijak nie pòscëł - mawiano - a chto nawet w drëdzé swiãto pòscëł ten òdbëł jakbë drëdżi pòst. Porządki Okres przedświąteczny to czas porządków. Dom był gruntownie sprzątany, a wymiecione śmieci (do wymiatania bywała używana specjalnie w tym celu ścięta w Wielki Piątek brzozowa gałąź) wyrzucano za grańcã, czyli na pole sąsiada. Miało to zapewnić czystość we własnym domu. Zwyczaje powiązane z obrzędami kościelnymi Wielki Piątek nosi nazwę Płaczebóg. Był to dzień oficjalnego płaczu, bo w Płaczëbòga Pón Jezës płakał, to i lëdze mùszą płakac. Dawniej chto nie płakôł, tegò bilë rózgą: Płaczëta, dzys je Płaczëbòga! - wòłalë - Wstajéj - bùdzëł jeden drëdżégò - dzys je Płaczëbòga! W Wielki Piątek milkną dzwony, zamiast nich używa się kołatek. Do dziś w niektórych parafiach młodzi chłopcy obchodzą kościół z knarami i sznerami, by odstraszyć złe duchy od grobu Chrystusa. Węgiel z ogniska rozpalanego przed liturgią Wielkiej Soboty zabierano do domu i zapalano pod platą by zapewnić rodzinie szczęście, bądź rozsypywano wokół domu dla ochrony przed piorunami. W Jastarni budzono mieszkańców na rezurekcję dźwiękiem wielkiego bębna zwanego tołumbasem. Zwyczaj obchodzenia miejscowości z bãblem ponoć pochodzi od gdańskich franciszkanów i dominikanów, a korzeniami sięga Ziemi Świętej. Bãblowanié praktykowano do połowy lat 60. XX wieku, a obecnie zwyczaj ten jest ponownie wprowadzany, trochę w charakterze atrakcji turystycznej. Jastrë Kaszubska nazwa Wielkanocy to Jastrë. Nazwa ta, uderzająco podobna do angielskiego słowa Easter, przypuszczalnie pochodzi od misji anglosaskich, które funkcjonowały w VIII - IX w. na obszarze dzisiejszych dolnych Niemiec. Wierzono, że w wielkanocny poranek w słuńcù skacze barank abò słuńce samò skacze. Woda W okresie świąt należało wykąpać się w wodzie z rzeki lub jeziora - miało to zapewnić piękną cerę oraz chronić od chorób, szczególnie skóry i gardła. Według różnych źródeł kąpieli tych dokonywano przed rezurekcją, po niej bądź w wielkanocny poniedziałek. Idąc do wody i z powrotem nie wolno było rozmawiać ani oglądać się za siebie. Gdzieniegdzie również pędzono do wody również bydło i konie, by w ciągu roku były zdrowe. Przyniesiona wówczas woda zmieszana z krwią òpiégò [upiora] uwalniała chorego od dolegliwości. Wydaje mi się, że praktykowane w Kościele w wielkanocny poniedziałek pokropienie wodą w charakterze spowiedzi powszechnej jest "chrystianizacją" dawnego pogańskiego obrzędu - ceremonii obmycia nadano znaczenie oczyszczenia z grzechów. Warto dodać, że "lany poniedziałek" nie był obchodzony na Kaszubach. Potrawy Świąteczne potrawy z którymi się spotkałem to szynka gotowana i wędzona, zylc (galareta z posiekanego mięsa), wątrobianka, krwawô (salceson). Z ciast przede wszystkim babka i młodzewé (placek drożdżowy). Inne ciasta - serniki, makowce, mazurki - na biedne niegdyś Kaszuby przyszły stosunkowo niedawno. Świąteczną potrawą były też oczywiście jajka, chociaż nie było zwyczaju dzielenia się nimi. Jajka były farbowane w cebuli bądź w łupinach orzecha i były jednolite - robienie pisanek nie było rozpowszechnione. W Wielką Sobotę święcono w kościele jastrową jôdã. Mieszkańcy Półwyspu Helskiego mieli wystawne potrawy na miarę tego ubogiego, surowego skrawka lądu. W wielkosobotni wieczór tamtejsza młodzież nawoływała Wëganiajta pòst, a kladzëta wronë w grôp! [garnek] Dëgùsë Dëgùsë to poniedziałkowy zwyczaj chłostania dziewcząt i młodych mężatek dëgówkami - rózgami z jałowca bądź brzeziny. Zwyczaj ten do dziś jest żywy, a dziewczęta raczej nie starają się unikać dëgòwaniô, bo jego intensywność świadczy o powodzeniu. O tych, które pominięto przy chłostaniu mawiano, że nie znajdą szybko męża. Jeśli jednak któraś naprawdę nie chciała zostać obita, to mogła uciec do chlewa i wypuścić świnie - wtedy wszelczégò dëgòwaniô bëł kùńc, a jeśli by którzy z dëgôrzów nie zastosował się do tego prawa iòdważëł sã dalé dëgòwac - przed taczim bëlë na drëdżi rok zamkniãté wszëtczé dwiérze we wsë. Wtorek był dniem rewanżu - w dzéwczëcy dëgùs obiektem ataku byli chłopcy. Dëgôrzë nie dość że obijali dziewczęta, to za swą pracę jeszcze domagali się od gospodarzy zapłaty - przede wszystkim w jajach. Na Zaborach ùdëgòwóné jaja kładziono pod klukã [kwokę] obnoszoną przez dëgòwników.Dëgôrzë wygłaszali do mieszkańców domu specjalne oracje: Przyszlim my tu po dyngusie Powiedzieć wam o Chrystusie: Wielki Czwartek, Wielki Piątek Miał Pan Jezus wielki smutek. Wielki smutek, wielkie rany Za nas wszystkich chrześcijany. Dajcie, dajcie jak Bóg każe Po jajeczku i po parze. * * * Dyngu, dyngu, po dyngusie Leży placek na obrusie Pan Bóg daje, matka kraje, Proszę dać nam po dwa jaja. * * * Przyszli my tu po dyngusie Powiemy wam o Chrystusie Że się Chrystus nam narodził Z rózgą po dyngusie chodził. (podaję teksty w polskiej pisowni, bo owe oracje dla nadania powagi wygłaszane były w urzędowej, "wysokiej" mowie, czyli po polsku. W rzeczywistości oczywiście owa "wysoka" mowa była mocno skaszubiona). Oblewanie się wodą w "lany poniedziałek" nie było praktykowane na Kaszubach. Zając W poniedziałek do dzieci przychodził Zajc z prezentami. W tym celu w niedzielę trzeba było przygotować dla niego gniazdo. Umieszczano je zazwyczaj w ogrodzie pod drzewem, w stodole lub w sieni. Jeszcze dziś dzieciom mówi się: Widzôl të tegò zajca, òn pewno mùszi miec tu gniôzdo, po czym rozpoczynało sie poszukiwanie gniazdka. Życie towarzyskie Niedzielę spędza się w rodzinnym gronie, za to poniedziałek jest dniem wizyt u rodziny, sasiadów i znajomych. Mężczyzni grali w karty, pili sznaps, kobiety pludrowaly, a młodzież urządzała zabawy taneczne. Okres wielkanocny jest zwyczajowym terminem òbzórków [oględzin], czyli wizyty panny wraz z rodzicami w domu kawalera, podczas której oglądają oni gospodarstwo ewentualnego zięcia oraz uzgadniają posag i inne kwestie majątkowe (ale do wesela i tak jeszcze długa droga - jeszcze są zagwesninë, potem zrãkawinëpodczas których młodzi wymieniają obrączki i dopiero po żniwach ślub i wesele). |