Porwanie samolotu w stylu rosyjskim - zapiski porywacza
Poniedziałek
Porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie, pasażerowie jako zakładnicy. Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku.
Wtorek.
Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci też napili się z pasażerami.
Środa
Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów. Wypuściliśmy, a co tam.
Czwartek
Pasażerowie wrócili z zapasami wódki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą połowę pasażerów i pilotów.
Piątek
Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę znajomych. Impreza do rana.
Sobota
Do samolotu wpadł specnaz. Z wódką. Balanga do poniedziałku.
Poniedziałek
Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze.
Wtorek
Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. Specnaz się nie zgadza. Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką.
Środa
Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę.
Do drzwi puka akwizytor. Otwiera mu kobieta. Akwizytor zaczyna nawijać o swoim produkcie, a kobieta widać że jest wkurzona jego wizytą. - Spadaj pan - i trzaska mu drzwiami przed nosem. Jednak drzwi się nie domknęły, uchylają sie lekko, więc akwizytor dalej nawija o swoim wspaniałym produkcie. Kobieta już cała w nerwach, nawet nic nie powiedziała tylko znowu trzaska mocno drzwiami. No, ale drzwi znowu się nie domknęły, więc akwizytor dalej nawija. Baba już nie wytrzymała, wzięła zamach i z całej siły trzasnęła drzwiami. Jednak drzwi znowu się nie domykają, a akwizytor, pokazując w dół, mówi: - Może pani najpierw kotka zabierze...
Na targu baca sprzedawał gadającego psa. Turysta nie bardzo wierzył, że pies potrafi gadać. - Pewnie że potrafię - wtrącił się do rozmowy pies - to nawet sprawiło, że przez pewien czas pracowałem dla MI-5 jako szpieg... Wie pan, nikt nie sądził, że pies potrafi mówić i rozumieć co się przy nim mówi, Rejewski, Różycki i Zygalski coś tam liczyli, ale gdybym nie podsłuchał rozmowy pewnych niemieckich oficerów i nie zdradził ich tajemnic, Enigma do dziś pozostałaby zagadką... No, a po zakończeniu służby pracowałem trochę jako tłumacz, potem emeryturka, dzieci, stabilizacja... - Baco, wy na pewno sprzedajecie tego psa? - Tak. - A za ile? - Za 5 złotych. - Takiego psa?! - A bo on takie głupoty pieprzy...
Mała firma podupada finansowo. Szef przychodzi do swych kilku pracowników. - Wiecie, że nie wiedzie się nam ostatnio najlepiej. Niestety, muszę kogoś zwolnić. Nie podjąłem jeszcze decyzji kogo. Może ktoś z Was dobrowolnie odejdzie? Zastanówcie się. Wszyscy spojrzeli Po sobie. Murzyn mówi: - Mnie nie możesz zwolnić. To byłby rasizm! - Mnie też nie - mówi jedyna kobieta - to byłby seksizm! - Mnie tym bardziej - odzywa się kulawy dziadek - to byłaby dyskryminacja niepełnosprawnych! Spojrzenia wszystkich powędrowały w kierunku młodego, pracowitego człowieka. - Hmmm - mówi powoli chłopaczek - coś MI się ostatnio zdaje, że chyba jestem gejem...
Po filmie od BonAir'a bardzo się podbudowałam brama wjazdowa cała,ściany w garażu też i żadnego dachowania i do Kauflandu na parking nadal mnie wpuszczają
Przychodzi babcia do urzędu skarbowego, składa PIT. Urzędniczka sprawdza i mówi: - W zasadzie dobrze, ale brakuje pani podpisu. - Podpisu? Ale jak ja mam się podpisać? - No, tak jak zawsze się pani podpisuje. Staruszka wzięła długopis w rękę i napisała: "Całuję Was gorąco, babcia Aniela."
Szedł facet ulica i zobaczył nowy sklep. Myśli sobie: "Wpadnę". Wita go uśmiechnięty sprzedawca:
- Dzień dobry. W czym możemy pomóc, co chciałby pan kupić?
Facet się zastanawia i mówi:
- Rękawiczki.
- To proszę podejść do tamtego działu.
Facet idzie do wskazanego działu i mówi:
- Chce kupić rękawiczki.
- Zimowe czy letnie?
- Zimowe.
- To proszę podejść do następnego działu.
Facet poszedł.
- Dzień dobry. Potrzebne mi zimowe rękawiczki.
- Skórzane czy nie?
- Skórzane
- To proszę podejść do następnego działu.
Facet podenerwowany podchodzi do wskazanego stoiska:
- Chce kupić zimowe, skórzane rękawiczki.
- Z klamerka czy bez?
- Z klamerka.
- Proszę podejść do następnego stoiska.
Facet jest juz wkurzony i z trudem powstrzymuje się żeby nie wybuchnąć i
mówi:
- Poproszę rękawiczki, zimowe, skórzane i z klamerka.
- Klamerka na zatrzask czy na rzepy?
- Na rzepy.
- Zapraszam do stoiska naprzeciwko.
Facet nie wytrzymuje i wrzeszczy:
- Proszę przestać się nade mną znęcać!!! Dajcie mi te rękawiczki i pójdę sobie!!!
- Proszę pana, proszę o cierpliwość, chcemy panu sprzedać dokładnie takie rękawiczki, jakie pan potrzebuje.
- Facet idzie dalej.
- Poproszę rękawiczki zimowe, skórzane, z klamerka i na rzepy.
- A jaki kolor?
Nagle otwierają się drzwi i do sklepu wchodzi jakiś facet z sedesem świeżo wyrwanym z podłogi, od którego odstają kawałki glazury. Niesie go na wyciągniętych rekach, podchodzi do lady i krzyczy:
- Taki mam kurna sedes a taka glazurę !!!!!! Dupe juz wam wczoraj pokazałem, więc sprzedajcie mi wreszcie JAKIKOLWIEK papier toaletowy _________________ pozdrawiam
BonAir
Żona została wezwana do szpitala, Bo mąż miał wypadek Samochodowy. Zdenerwowana czeka na lekarza, wreszcie lekarz się Pojawia ze współczującą miną.
- I co?! Co z nim, panie doktorze?! - Cóż... Żyje. To jest dobra wiadomość. Są I złe: mąż, niestety, będzie musiał przejść skomplikowany zabieg, którego NFZ nie refunduje. Koszt: 25 tysięcy złotych... - Oczywiście, oczywiście - mówi żona. - Potem potrzebna będzie rehabilitacja. NFZ nie refunduje. Koszt około 5 tysięcy miesięcznie. - Tak, tak... - kiwa głową żona. - Konieczny będzie pobyt w sanatorium, który zajmuje się tego typu Urazami, plus at rehabilitacja cały czas. NFZ nie refunduje... Koszt Sanatorium - 10 tysięcy... - Boże... - Tak MI przykro... To nie koniec złych wiadomości. NFZ nie Refunduje również leków, które przepiszemy pani mężowi. A to bardzo Drogie leki. - Ile? - blednie żona. - Miesięcznie około 12, może 15 tysięcy złotych. - Jezuuu... - Plus pielęgniarka całą dobę. Na pani koszt. Tu już może się pani dogadać. Myślę, że znajdzie pani kogoś za 10 zł na godzinę...
Cisza. Żona chowa twarz w dłoniach.
Lekarz wybucha serdecznym śmiechem I klepie żonę Po ramieniu: - Żartowałem! Nie żyje!